„Chata” Williama Paula Younga – recenzja książki

Czy istnieje Bóg, skoro na świecie jest tyle biedy, głodu, wojen i nieszczęścia? Kogo Bóg kocha, skoro mnie wylali z roboty, on ma złamaną nogę, a ona straciła dziecko? Dlaczego on nas wszystkich po prostu nie weźmie i nie uratuje, a potem nie da deseru?

Jeśli dziedzinę życia potocznie zwaną religią wkładasz między bajki, bo uważasz, że ma się nijak do twojego życia, zmień na moment punkt widzenia. Przeczytaj „Chatę” Williama Paula Younga. Po kilku czy kilkunastu latach bezpłciowych lekcji religii w szkole czy nijakich mszy w parafii wreszcie zobaczysz Boga.

Poznasz kompleksowo zasady jego działania na jasnym przykładzie. Bardzo po ludzku, w formie lekkiej powieści. Bez starożytnej greki z toną przypisów zrozumiałych tylko dla zaawansowanych teologów. Zdziwisz się, może nawet zachwycisz, a przede wszystkim jest duża szansa, że wyprostuje ci się dotychczasowe podejście do tematu i określisz naprawdę swoje miejsce w tym „katolickim” kraju.